Copyright: GGL
Już jutro startuje jeden z największych esportowych turniejów organizowanych w naszym kraju. Finały Good Game League 2019 na stadionie w Poznaniu, to impreza rangowo stawiana na równi z Dreamhackiem Open i Blast Pro Series! Szykują się niezwykłe emocje!

A niezwykłe dlatego, że do stolicy wielkopolski przyjeżdżają nasze najlepsze rodzime ekipy i jedne z najlepszych w Europie. Najjaśniejszą gwiazdą będzie drużyna G2 Esports z „KennySem” na czele, która zajmuje aktualnie 9 miejsce w rankingu HLTV. Porozmawialiśmy ze stage managerem GGL, Mikołajem „Urfem” Palimąką. Opowiedział nam trochę o organizacji zawodów i nakreślił nam, czego możemy się spodziewać. Zapraszamy do lektury!

– Jest to jeden z pierwszych polskich turniejów organizowanych na taką skalę. Z naciskiem na polskich, bo nie kojarzę podobnych imprez takiego kalibru. Czego mamy się spodziewać?

– To prawda, jest to pierwszy taki turniej, organizowany stricte przez polską firmę – Good Game League. Czego mamy się spodziewać? Na pewno esportowych emocji, bardzo dużej ilości pozytywnych wrażeń, festiwalu food trucków, który z pewnością zachwyci nie tylko fanów gier komputerowych, ale również ludzi, którzy lubią sobie dobrze zjeść (śmiech). Podczas eventu będzie wszystko. Zaczynając od strefy Free2Play, poprzez turniej w FIFĘ 19, można będzie się także spotkać z najpopularniejszymi youtuberami i streamerami. I oczywiście główny punkt programu – międzynarodowy turniej w CS:GO. Będzie się działo! Tyle mogę powiedzieć.

– A będzie coś, czego na poprzednich edycjach nie doświadczyliśmy? Coś nowego?

– Przede wszystkim urósł sam turniej, czyli główny punkt GG League. W zeszłym roku mieliśmy turniej z pulą nagród 100 tysięcy złotych. To i tak wywołało niemałą furorę. Teraz mamy turniej z pulą 100 tysięcy euro! To jest właśnie gwóźdź programu. Oprócz tego, spieszę z informacja, że to, co miało miejsce na naszych poprzednich przystankach kwalifikacyjnych, zostaje! Mam na myśli turnieje FIFY, wspomniana strefa F2P. Wszystko zostaje na swoim miejscu. Dbamy o widzów, o osoby, które przychodzą na turniej. Chcemy, żeby się nie nudziły. Chcemy, by spędzały milo czas. Naszym zadaniem jest przedstawić im najwyższą jakość, na którą nas na pewno stać. Dokładamy wszelkich starań, żeby ten turniej był jak najlepszy. By każdy wyszedł z podniesioną głową. Nawet, gdy nie uda się polskiej drużynie wygrać. Nie zapominajmy o festiwalu food trucków! (śmiech)

– To prawda, 100 tysięcy euro to niebagatelna kwota.

– Jest to historyczne wydarzenie, gdyż pierwszy raz turniej organizowany przez polska spółkę ma taką pulę nagród. Turniej posiada także rangę A-Tier. Jest na równi z Blast Pro Series, Dreamhack Open, CS Summit i z wieloma innymi rozgrywkami… Fajnie, że coś takiego w końcu udało się w Polsce zorganizować.

– Faktycznie… G2 Esports, HellRaisers to wielkie marki. Jak udało Wam się ich tu ściągnąć?

– Na początku sezonu złożyliśmy publiczną obietnicę, że na finałach będziemy mieć jedną drużynę z TOP 10 rankingu HLTV. Dotrzymaliśmy słowa – jest nią G2, które zajmuje obecnie 9 miejsce na świecie. Tym bardziej, że ta ekipa jest obecnie na fali. Grali ostatnio w finale ESL Pro League, niestety przegrali z Team Liquid, które jest na ten moment najlepszą ekipa w Counter Strike’a wg wspomnianego rankingu. Myślę, ze to wszystko jest zasługą puli nagród. Turniej jest w tym momencie rangi międzynarodowej. Jest stawiany na równi z Dreamhack Open, więc to już nie jest mała impreza. Tym bardziej cieszy to, że udało się zaprosić takie zespoły jak G2 – światowego formatu. Jest on znany każdemu fanowi esportu. Mają składzie znakomite osobistości takie jak „shox” czy „kennyS”, którzy są naprawdę dobrymi graczami. To napawa optymizmem, że zarówno G2 jak i HellRaisers, przyjęły zaproszenia. Do tego oczywiście Virtus.Pro, które jest jednym z głównych „atrakcji”. Polska drużyna z dużą ilością fanów, jej obecność cieszy niezmiernie. To cieszy, że pierwszy tak duży polski turniej ma taka obsadę.

Przeczytaj:  Czy będąc 18 letnim graczem z marzeniami można osiągnąć coś w grach - wywiad z graczem Perun Gaming

– Powinniśmy być dumni. Przed wywiadem wspomniałeś, że pisały o Was nawet zagraniczne media. Przeznaczyliście jakieś środki na promocje wydarzenia poza granicami naszego kraju? Oczywiście, aby turniej dotarł do jak największej ilości fanów esportu.

– Turniej od samego początku, takie były nasze założenia, miał osiągnąć rangę turnieju międzynarodowego. Miał to być event, gdzie przyjadą bardzo dobre nie tylko polskie, ale i europejskie drużyny. Nawet nie trzeba było przeznaczać dodatkowych środków, ani chęci, by to wypromować. Ogłoszenie pewnych drużyn, sposób organizacji całego sezonu był na tyle sprawny i na tyle się powiódł, że turniej sam z siebie odbił się szerokim echem. Właśnie dlatego zaczęły pisać o nas zagraniczne media, o których nie wiedzieliśmy czasem nawet, że istnieją. Niektóre są to jakieś niszowe stronki, ale jak najbardziej jest nam bardzo miło. To bardzo cieszy, że mimo tego, iż nie włożyliśmy jakiejś potężnej pracy w promocję eventu za granicą, to wydźwięk był bardzo dobry.

– Teraz trzeba liczyć na to, by nawet ilość oglądających na Twitchu była zdumiewająca.

– To jest nieuniknione. Jeżeli w ubiegłym roku w ostatnim meczu było kilkanaście tysięcy ludzi, gdzie finał rozgrywało Alternate vs x-kom, to wyobraźmy sobie finał tej edycji G2 vs Virtus.Pro. To byłby chyba najważniejszy mecz w tym roku dla polskiej sceny Counter Strike’a!

– Turniej w Poznaniu jest zwieńczeniem poprzednich edycji GG League. Jak podsumujesz minione eventy? Jako firma jesteście zadowoleni z uzyskanych rezultatów?

– Wiadomo, zawsze może być lepiej. My wyciągamy wnioski z błędów, które popełnialiśmy. Trochę ich się przytrafiło. Mamy tu przykład Warszawy – co nie było na wstępie stricte naszą winą. Wina niestety była po stronie dostawcy. Mieliśmy potężną awarie internetu. Musieliśmy zatem wszystko przemyśleć, by więcej takie sytuacje się nie powtarzały. Każde kolejne eventy były zorganizowane bardzo dobrze. 90% społeczności, czy to gracze, czy osoby postronne, bardzo je zachwalały. W tym sezonie zależało nam przede wszystkim na tym, by turnieje odbywały się zgodnie z harmonogramem (czyli były punktualne). Dlatego pojawiłem się też ja – osoba, która spina to wszytko jako stage manager. Dopilnowuję wszystkiego, by mecze zaczynały się o założonych wcześniej godzinach. W przeciągu sezonu tylko kilka meczów zaczęło się z małym opóźnieniem – ze względu na awarię komputera, monitora, bądź czegokolwiek technicznego. Zanotowaliśmy więc spory progres, lecz wyciągamy wnioski na bieżąco i uczymy się na własnych błędach. Mamy nadzieje, ze z eventu na event będzie coraz lepiej i coraz więcej ludzi będzie zadowolonych z organizacji naszych imprez.

– Jak dotąd, która z edycji według Was była najlepsza? Da radę w ogóle coś takiego klasyfikować?

– Chyba mimo wszystko Warszawa, ze względu na wygraną Aristocracy, (ex. devils.one). W Swarzędzu wygrało Epsilon, a atmosfera też była fenomenalna! W Olsztynie także było nieziemsko, zwłaszcza podczas finału AGO vs Winstrike. Nie jestem w stanie wskazać dokładnie jednego eventu, który był najlepszy z najlepszych, perfekcyjny. Wszystkie imprezy były w porządku. Wiadomo, jedne trochę lepsze, drugie troszeczkę gorsze. Jednak atmosfera na każdym była na tyle przyjazna i dobra, że możemy wszystko postawić na równi. Dodatkowym czynnikiem może być jedynie Warszawa, gdzie wygrała polska drużyna i wywalczyła sobie awans na finały.

Przeczytaj:  "Kiedy chciałem zakończyć karierę, [...] nie wiem co tak naprawdę działo się w mojej głowie" - wywiad z Maciejem "Morgenem" Żuchowskim!

– Więc jakie Wy, jako organizatorzy, macie oczekiwania wobec nadchodzącej imprezy w Poznaniu.

– Priorytetem dla nas jest to, by zadowolić każdą osobę, która odwiedzi nasz event. Żeby nie czuła się źle, żeby nie czuła się niekomfortowo. Chcemy, by czuła się jak u siebie w domu. Zależy nam również na tym, by wielu fanów esportu ściągnąć do stolicy wielkopolski. Odciągnąć ich od komputerów, wyciągnąć ich z domu i zachęcić do przyjścia na imprezę. Porównując zeszłoroczne finały do tegorocznych, to największa różnica polega na tym, że teraz impreza jest darmowa. Rok temu zarząd spółki podjął decyzje o biletowaniu eventu – wyszło to jak wyszło. Zatem na początku planowania obecnego sezonu postanowiliśmy, że w tym roku wstęp będzie bezpłatny. Można oczywiście zakupić bilety VIP oraz PREMIUM. Bilet PREMIUM kosztuje 100 zł, VIP – 400 zł. Jest co całkiem sporo, ale benefity to wynagradzają. Bilet PREMIUM upoważnia do wejścia na imprezę bez kolejki, zajęcia najlepszych miejsc przed sceną, do tego oferujemy Welcome Pack z koszulką GG League i gadżetami od partnerów wydarzenia. Bilet VIP zapewnia wejście do strefy VIP, gdzie zastaniemy catering , do tego możemy zająć najlepsze miejsca przed sceną, wspomniany wcześniej Welcome Pack. Takie oferty są przez nas przygotowane. Samo wejście na imprezę jest darmowe – można wchodzić i wychodzić, ile kto chce! Chyba, że będzie przykład IEM, że nie będzie można wejść, z powodu zbyt dużej ilości osób w środku. O czym, z przymrużeniem oka, byśmy marzyli! (śmiech) Naprawdę byłoby to fajne. Szczególnie, że w zeszłym roku jak wiemy, nie było zbyt dużo ludzi. Teraz mam nadzieje, że trybuna będzie pełna, a atmosfera niezwykła.

– A jak Ty osobiście widzisz ten turniej? Kto wygra? Mamy dwie polskie drużyny… Jak to się może potoczyć?

– Po ogłoszeniu G2, 80% społeczności jest przekonana, że to właśnie oni wygrają ten turniej. Biorąc pod uwagę oczywiście ich miejsce w rankingu oraz ich obecną formę, w której podejrzewam nadal się znajdują. Chodzi mi tu o prawie wygrany ESL Pro League. Choć wiemy, że zawsze trafia się czarny koni turnieju. W ubiegłym roku mało kto dawał szanse x-komowi, wówczas ta drużyna wygrała całe zawody. Myślę zatem, że takim czarnym koniem może być Aristocracy. Chłopaki są teraz na bootcampie. Wiem, że przed eventem ciężko trenują. Jeżeli faktycznie wstrzelą się w formę, to mogą nieźle namieszać. Zawsze mieli bardzo duży potencjał. Zresztą, na tym etapie nie ma już słabych drużyn. Ta walka będzie bardzo wyrównana. Tu każdy może wygrać z każdym. Nie ma takich drużyn, które na wstępnie są przegrane. Rok temu mieliśmy przykład takiej ekipy jak vex.esport, którą mało kto w ogóle znał, a chłopakom prawie udało się wyjść z grupy. Przegrali w dogrywkach z Alternate Attax, które było późniejszym finalistą. Mamy więc G2, HellRaisers, Arcy, GamerLegion, Winstrike, Tricked… to jest ścisła czołówka. To są ekipy, które nie znalazły się tu przypadkowo. Ja osobiście trzymam kciuki za polskie drużyny, natomiast na papierze niepodważalnym faworytem jest G2.