Przyszedł czas na mecz ostatniej szansy. Aby utrzymać się dalej w DreamHack Open Tours 2018, Polacy musieli pokonać Torqued. Na szczęście wszystko się udało i AGO jest dalej w grze. Oto krótkie sprawozdanie z tego spotkania.

Pierwszą mapą był de_train, wybór AGO Esports. Pistoletówka numer jeden wpadła na konto ekipy z Ameryki, co skutkowało zwycięstwem w kolejnej rundzie. Na szczęścia AGO zdążyło podłożyć bombę przez co Polacy mieli pieniądze, żeby zagrać z pełnym wyposażeniem w rundzie numer trzy, którą zresztą udało się wygrać. Niestety Torqued odpowiedziało w następnej rundzie, przez co AGO nie miało pieniędzy na dobry ekwipunek. Przez pewną część Traina mogliśmy oglądać niezwykłą dominację Torqued, w pewnym momencie amerykanie prowadzili, 8:1! Gdy wiadomo już było, że AGO nie ma szans na wygranie pierwszej połowy Polacy zaczęli odrabiać straty. Trzeba przyznać, że wyszło im to bardzo dobrze, z wyniku 8:1 na korzyść przeciwnika panowie z AGO wyrównało na 8:8, tylko po to żeby skończyć traina wynikiem 16:8. Jest to naprawdę niesamowite, w jaki sposób od rundy numer 10 jastrzębie dominowały swojego przeciwnika. Póki co jest to najlepszy comeback, jaki mogliśmy oglądać na francuskim turnieju.

Przeczytaj:  Pierwsza kolejka Polskiej Ligi Wirtualnych Klubów już niedługo!

Inferno- wybór Torqued nie było aż tak zdominowane przez jedną ze stron. Aż do samej końcówki, żadna z drużyn nie była w stanie uciec przeciwnikowi na więcej niż trzy rundy. Cały czas amerykanie byli krok przed Polakami, mając przewagę jednej bądź dwóch rund. Tak wyglądała pierwsza połowa. W drugiej było już zgoła inaczej. To AGO szybko wyszło na prowadzenie, zdobywając pierwsze cztery rundy, wysuwając się tym samym na prowadzenie 11:8. Amerykanie zdołali wyrównać wynik, jednak był to impuls dla AGO, że jest to najwyższa pora aby zakończyć to spotkanie. Polacy z Furlanem na czele wygrali inferno 16:11.