Wiem, wiem, wiem… Miało być inaczej, mieliśmy witać z kwiatami Mistrza Świata na lotnisku. Wyszło jednak inaczej, znacznie inaczej. G2 poległo w pojedynku, w którym ich przeciwnikiem była chińska formacja FunPlus Phoenix.
Wczoraj FPX było lepszą drużyną pod każdym względem – zgranie, decyzje czy po prostu indywidualne zagrania. Lepszym okazał się również trener, ponieważ jego „drafty” okazały się genialne. Już w fazie wyborów było widać, że G2 ma jakiś problem. Ich kompozycje były często mało zrozumiałe. Zbyt duża pewność siebie? Jak wiemy zawodnicy organizacji Pana Ocelota epatowali nią na „prawo i lewo”, czy to w wywiadach, czy po prostu w social mediach. A może jednak mieliśmy do czynienia z słynnym efektem „napompowanego balonika”? Bardzo możliwe. Kiedy przeglądało się wypowiedzi, tweety czy posty, można było dojść do wniosku, że cały świat jest pewien spektakularnej wygranej G2, a każdy inny wynik będzie uznany za porażkę. Widzieliśmy przecież całą otoczkę wielkiego finału, widzieliśmy atmosferę w Paryżu przed, jak i w trakcie meczu. Wywiady w katedrach, konferencja na wieży Eiffla, to wszystko siedziało w głowie zawodników. Może po prostu chińska ekipa była lepiej przygotowana mentalnie, a to jest nierozłączna bolączka każdego sportowca na świecie. Nie wiemy tego i najprawdopodobniej się już nie dowiemy. Wiadome jest jedno, Polak jest częścią jednej z najlepszych drużyn w galaktyce , a wczoraj został oficjalnym vice mistrzem świata!
Oczywiście apetyty wszystkich Polaków były dużo większe, ale popatrzmy na to z innej strony. Jankos wygrał w tym roku LEC oraz MSI. Tyle pięknych chwil, tylu ludzi zebranych przed telewizorami, komórkami oraz komputerami. Wszyscy patrzyli i wspierali Polaka, to już jest wielki sukces polskiej ligi legend. 2019 będzie rokiem przełomowym, miejmy nadzieję, że od tego momentu polski esport wystrzeli niczym rakieta. Ludzie z całego świata widzieli jak Polak pokonywał coraz to kolejnych przeciwników [m.in. SKT w półfinale turnieju]. Można mieć lepszą reklamę? Jankos reprezentował nie tylko siebie, G2 oraz Europę, Marcin Jankowski reprezentował cały nasz polski rynek. Trzeba powiedzieć wprost. Możemy być bardzo, ale to bardzo dumni z tego co pokazała cała ekipa G2! FunPlus Phoenix tym razem było drużyną lepszą, ale idąc zgodnie z zasadą „do trzech razy sztuka”, za rok to Europa stanie na najwyższym stopniu podium!
Na kolejne spotkania naszych ulubionych graczy i całych formacji, niestety będziemy musieli trochę poczekać. Nasze apetyty jednak ciągle rosną, a więc wytrzymamy i dotrwamy do momentu kiedy znów spotkamy się w barach, domach czy czatach aby wspólnie wspierać i cieszyć się, że żyjemy w takich czasach!