Za nami kolejna edycja turnieju organizowanego przez szczecińskie Flaming Games! Po niezwykle udanej pierwszej odsłonie turnieju w grę FIFA 19, oraz nadzwyczajnie interesujących zawodów w DSJ2, przyszedł czas na już drugie zmagania w popularną grę sportową.
Emocje, radość, dobra zabawa i rodzinna atmosfera – tyle przymiotników wystarczy, by opisać to co działo się w minioną niedzielę w barze Tilt na Deptaku Bogusława w Szczecinie. Od godziny 17:00 w sportowej „arenie” zaczęli zbierać się chętni walki o najwyższe stopnie podium gracze. Po zakupionym i wypitym piwku, rozegraniu kilku rozgrzewkowych meczów, zaczęto rywalizację. Dwudziestu sześciu esportowych zapaleńców z wolą zwycięstwa godną zawodników Liverpoolu w półfinałowym meczu z Barceloną, dawało z siebie wszystko. Poziom zawodów był bardzo wysoki, jednak tylko trzech z nich mogło cieszyć z nagród. Byli to:

 

1️⃣. Piotr Grudziński
2️⃣. Norbert Kowalski
3️⃣. Krzysiek Fabiszak

 

W wolnej chwili udało nam się porozmawiać z Dominikiem Grabowskim, założycielem Flaming Games. Zapraszamy do krótkiej lektury:

Kolejna edycja Flaming Games, drugi turniej w Fifę – jak wrażenia?

– Bardzo pozytywnie. Jesteśmy zadowoleni. Ilość osób jest jest dla nas odpowiednia, każdy z zawodników zagrał na bardzo wysokim poziomie. Sam turniej wyszedł całkiem fajnie. Wprowadziliśmy małą konfigurację i modyfikację sytemu rozgrywek. Najpierw zobaczyliśmy fazę grupową żeby ludzie, którzy brali udział w turnieju, zapłacili wpisowe, zagrali więcej niż jeden mecz. Myślę, że spodobało się to wszystkim. Oczywiście po fazie grupowej przeszliśmy do fazy pucharowej. Według mnie był to dobry zabieg. Ludzie chcieli więcej pograć, zwłaszcza, że po to wpłacili pieniądze.

Przeczytaj:  [Wywiad] Olek "vuzzey" Kłos o Good Game League

Twoja subiektywna opinia co do całej edycji? Mogło być lepiej?

– Zawsze mogłoby być lepiej. Szczerze, tak… ale to raczej z powodów technicznych. Gdyż pojawiły się problemy z powodu modyfikacji systemu rozgrywek oraz przez to, że pojawiło się więcej konsol. A to oznacza – więcej rzeczy do „ogarniania”. Mogliśmy zrobić to lepiej. Jestem tego świadomy, lecz mimo wszystko jestem zadowolony. Były problemy, ale rozwiązaliśmy je w miarę szybko i sprawnie.

Promocja wydarzenia chyba była większa niż na poprzedniej edycji, prawda? Sponsorowane posty, konkursy, koszulki…

– Tak. Jako Flaming Games chcemy się rozwijać, dawać ludziom coś od siebie, zachęcać ich do uczestnictwa, choć i tak nawet teraz zainteresowanie mamy satysfakcjonujące. Podczas tej edycji chciałem zrobić coś nowego, stąd pomysł na konkurs. Podjąłem współpracę z marką WERRA. Ludziom się spodobało, konkurs wyszedł równie ciekawie. Co do postów sponsorowanych, włożyliśmy w nie więcej pieniędzy. Głównie z powodu tego, żeby coraz prężniej to wszystko rozwijać, żeby coraz prężniej wszystko działało.

Kolejna marka podjęła z Wami współpracę. Czy szukacie kolejnych partnerów?

– Tak, oczywiście. Szukamy partnerów do współpracy, gdyż jest to szansa na większy rozwój firmy. A tego przede wszystkim wszyscy chcemy – abyśmy szli z naszym pomysłem w odpowiednim kierunku.

Przeczytaj:  [Wywiad] Mateusz "TOAO" Zawistowski: " Ja oso­bi­ście jestem zda­nia i będę, że każdy czło­wiek w życiu powi­nien mieć jakiś cel i do niego dążyć, moim celem było zostać Pro gra­czem"

Rozwijacie się, a to cieszy. Jakie plany na przyszłość?

– Nie będę zdradzał ambitnych planów na przyszłość, bo jak wiemy licho nie śpi. Mam jednak poważne plany i pomysł, który założyłem sobie do początku. Rozpisuję sobie to powoli. Chcemy, by z mniejszych eventów przerodziło się to w coś większego. Wydarzenia cykliczne, rozwijające się z każdej strony – to chcę uzyskać z tego, co właśnie robię. Rozwinąć Flaming Games do rangi ogólnopolskiej, a jak się uda w przyszłości światową. By firma była rozpoznawalna, zaznaczona na mapie polskiego esportu. Po tym turnieju robimy krótką przerwę do sierpnia, gdyż będziemy modyfikowali i utożsamiali markę Flaming Games z nowymi kolorami, logiem itp. Będzie to finalny obraz naszej pracy.

Czyli na kolejne eventy musimy trochę poczekać?

– Myślę, że nie będzie to rok, ani pół roku. Zakładamy, że będzie to bliżej dwóch, trzech miesięcy. Potrzebny nam jest ten czas by utożsamić firmę z tym, co mamy w głowie.

Będzie warto czekać?

– Na pewno będzie warto! Chcemy zrobić coś nowego, świeżego. Dajemy sobie czas na organizację i ustalenie szczegółów. Nie mogę zdradzić co to będzie. Jednak będzie to na pewno zaskakujące!

My również nie możemy się doczekać! Organizacji życzymy powodzenia oraz licznych sukcesów.