Występ Virtus.pro na londyńskim Majorze można opisywać na wiele sposobów – krótki, bardzo słaby, być może ostatni. Forma Polaków nie była dla nikogo zaskoczeniem, ponieważ ostatnie kilkanaście miesięcy jest dla VP pasmem porażek przerywanych pojedynczymi zrywami takimi jak finał Epicenter 2017 czy IEM Shanghai. W niegdyś najlepszej polskiej formacji coś nie działa, lecz co to dokładnie jest? Tego chyba nie wiedzą nawet sami zawodnicy lub nie chcą o tym mówić. W poniższym tekście przyjrzymy się nie tylko pięciu zawodnikom, którzy reprezentowali rosyjską organizację w kwalifikacjach do Majora. Przyjrzymy się również tym, których pracę nie zawsze dostrzegamy – trenera oraz analityka.
Na pierwszy ogień weźmiemy Pawła „byali’ego” Bielińskiego. O tym, że Paweł pożegna się z Virtusami było wiadomo jeszcze przed londyńskim Majorem. Sam zawodnik miał przymierzać się do odejścia jeszcze przed transferem „Snaxa”, co tylko pokazuje nam, że nie była to decyzja podjęta impulsywnie czy pod wpływem chwilowych emocji. Póki co „byali” nie gra dla żadnej organizacji. Mogliśmy go jednak oglądać grającego w kwalifikacjach do PLE w barwach mixu DEEZ NUTS, gdzie u jego boku walczył między innymi 'innocent’. Miejmy nadzieję, że Paweł rozpocznie przygodę w nowej drużynie jak najszybciej, chyba że razem z kolegami z DN planuje pójść śladami Adwokacika i zawojować polską scenę i serca kibiców. Póki co czekamy z niecierpliwością na nowe informacje w sprawie „byali’ego”. Jeśli natomiast chodzi o lukę, która powstała po jego odejściu, to póki co nie ma żadnych pewnych informacji. Chociaż plotki mówią, że w jego miejsce miałby wejść Piotr „Morelz” Taterka, a jak wszyscy wiemy, plotki w counter strike’u lubią się potwierdzać.
Kolejnym zawodnikiem, któremu się przyjrzymy, jest Jarosław „pasha” Jarząbkowski. Występ Jarka na Majorze nie może zostać zaliczony do udanych. Wiele osób wskazuje jako najlepszą drogę dla polskiego bicepsa, udanie się na esportową emeryturę, zostanie ojcem na 3/4 etatu i streamerem na 1/4. Jest to wyjście, które z pewnością nie zadowoli fanów nie tylko VP, ale również samego „pashy”, który jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych, lubianych i szanowanych zawodników na świecie. Jego odejście od składu jest raczej daleką przyszłością i nie musimy szukać dla niego następcy. Po wpisach na mediach społecznościowych widać, że jest bardzo zdeterminowany do przywrócenia dawnego blasku drużynie. Miejmy nadzieję, że Jarek nie zakończy swojej przygody z CS-em, ponieważ doskonale zna receptę na sukces w świecie Countera: stabilny skład, ciężkie treningi i motywacja. Tego ostatniego „pashy” nie brakuje, ale pozostają jeszcze dwa składniki i to właśnie one powinny być dla VP priorytetem. Jeśli jesteście ciekawi przemyśleń Jarka po Majorze i na temat przyszłości drużyny, koniecznie sprawdźcie wywiad, którego udzielił dla weszlo.fm. Znajdziecie go pod tym adresem.
Miejmy to już za sobą – Filip „Neo” Kubski. Zawsze gdy zdobędzie podczas rundy dwa zabójstwa, wygra clutcha lub po prostu realizator pokaże jego twarz, cały chat na Twichu zmienia się w magiczne 1.6. Jest to oczywiście wersja Counter-Strika, w której Filip osiągnął wszystko, co możliwe. Od sukcesów drużynowych, takich jak WCG w 2006 roku, przez odebranie nagrody za najlepszego zawodnika 2007, aż po zdobycie tytułu najlepszego gracza dekady 2000-2010 według czytelników serwisu hltv.org. Listę sukcesów „Neo” można by wymieniać w nieskończoność, jednak wszystkie one dotyczą przeszłości. Jeśli spojrzymy na teraźniejszość jest ona bardzo brutalna. W kwalifikacjach do Majora Polak miał statystyki lepsze tylko od trenera Space Soldiers, który musiał zagrać jako stand-in. Dla wielu jest to znak, że Filip się wypalił i w CS-ie już więcej nie osiągnie. Jaka jest prawda? Tego nie wiemy. Wiemy natomiast, że jest to sytuacja podobna do tej, w której „TaZ” znalazł się rok temu. Słabe występy Wiktora zakończyły się tym, że trafił on do Teamu Kinguin. Co było dalej? Po kilku miesiącach skład budowany od nowa zdobywa v-ce mistrzostwo ZOTAC Cup, przegrywając w finale na MIBR, a kilka tygodni później wygrywa Dreamhack Open Montreal, deklasując po drodze takie drużyny jak AGO Esports. Może Filip powinien pójść tym samym torem? W końcu z VP wygrał już wszystko co możliwe, będąc wiele miesięcy na samym szczycie. Więc gdzie tu motywacja, jeśli już zdobyłeś każde trofeum, gdzie tu motywacja, tak niezbędna do bycia najlepszym. Czy opuszczenie VP i rozpoczęcie zupełnie nowej przygody z innym składem wyjdzie Filipowi na dobre? Tego się nie dowiemy, póki nie spróbujemy. Jednak luka powstała po „Neo” w VP, byłaby naprawdę ciężka do załatania. Jedynym polskim zawodnikiem, który nadawał by się na to miejsce jest 'Furlan’, który może mieć opory przed opuszczeniem AGO Esports. W końcu za nimi długa droga od momentu powstania składu, do obecnej pozycji na scenie. Jednak przed nimi jeszcze dłuższa droga na szczyt, w której mógłby pomóc ktoś doświadczony. To jak, AGO Esports -Furlan +Neo?
Najnowszy nabytek VP zagrał naprawdę świetnie na Majorze, będąc jedynym polskim zawodnikiem z dodatnimi statystykami. Wydawać by się mogło, że na miejsce „Snaxa” nie można było znaleźć nikogo lepszego i będzie to raczej słuszne wrażenie. Snatchie – bo o nim mowa – zrobił najlepsze statystyki w ostatnim meczu Virtusów. Mowa tu nie tylko o polskim składzie.Nikt na serwerze nie przekroczył nawet granicy 20 fragów. Sam Michał miał na koncie 26 ustrzelonych Duńczyków. Co ciekawe zabójstwa nowego nabytku stanowiły aż 45% wszystkich eliminacji Polaków. Jeśli jednak nie wierzycie statystykom, koniecznie obejrzyjcie powtórkę spotkania, żeby zrozumieć dlaczego „Snatchie” to strzał w 10. Michał raczej na dłużej zagrzeje miejsce w VP, będąc jednym z filarów budowanego na nowo składu. Niezwykle utalentowany, zdeterminowany i przede wszystkim młody zawodnik, który odciąży „pashę” jeśli chodzi o obowiązki snajpera powinien być dla Virtusów bardzo silnym wzmocnieniem, które pomoże stanąć VP na nogi.
Ten od którego wszystkie zmiany się zaczęły – Michał „MICHU” Müller. Kiedy zastąpił „TaZa”, nikt nie spodziewał się, że będzie dopiero początkiem przebudowy składu. Swoją rolę od początku spełniał doskonale, niejednokrotnie przejmując od „byali’ego” obowiązki entry fragera. Ciężko powiedzieć o nim złe słowo ponieważ widać, że wkłada w granie całe serce nie chcąc zmarnować szansy jaką jest reprezentowanie tak utytułowanej formacji. Zresztą do części z tych osiągnięć sam się przyczynił, zdobywając razem z Virtus.pro dwa razy drugie miejsce a raz trzecie, co na zaledwie pół roku gry jest całkiem niezłym wynikiem. Sytuacja „MICHA” wydaje się być podobna do tej „snatchiego”. Obaj zawodnicy są jeszcze młodzi, a na tak wysokim poziomie grają dopiero od niedawna, więc możemy się spodziewać, że jeszcze nie pokazali pełnego wachlarza swoich umiejętności, których jak wiemy im nie brakuje. Nie pozostaje nam nic innego jak kibicować Michałowi, wierząc, że uwolni z siebie 100% skilla, pomagając Virtus.pro wrócić na sam szczyt.
Jest to postać, o której my – kibice – nie możemy zbyt wiele powiedzieć. Trener w esporcie jest postacią zbyt wyizolowaną, aby móc oceniać jego wkład w pracę zespołu. Jeśli jednak spojrzymy na to co myślą byli zawodnicy VP, możemy być nieco zaniepokojeni tym jak Kuba spełnia swoją rolę w składzie. Podczas live’a „byali’ego”, Paweł być może troszkę umyślnie pokazał swoją rozmowę ze „Snaxem”, gdzie obaj panowie niezbyt przychylnie wypowiadają się o trenerze VP. „Snax” pisze, że różnica pomiędzy jego trenerem w mouseports a „Kubenem”, jest jak niebo i ziemia. Natomiast „byali” wyciąga brudy jeśli chodzi o trenera i jednego z zawodników. Jeśli jesteście bardzo ciekawi całej rozmowy, możecie jej poszukać na różnych facebookowych grupach. Jeśli wierzyć temu co pisali obaj zawodnicy, rolę trenera w VP powinien jak najszybciej przejąć ktoś inny. Oczywiście zakładając, że jest to prawdą. A kto byłby potencjalnym kandydatem? Niektórzy wskazują na „Neo”, o którym rozpisałem się kilka akapitów wyżej. Drugim wyborem mógłby być analityk VP – Kuba „Kubik” Kubiak.
Po dojściu „Kubika” Virtusi mieli naprawdę mało czasu na naprawę błędów wskazanych przez analityka. Mimo to VP zdobyło trzecie miejsce na pierwszym turnieju z Kubą – IEM-ie w Szanghaju. Na YouTubie czy Twitchu mogliśmy znaleźć urywki ze spotkań Virtusów, gdzie widzieliśmy naprawdę ciekawe i kreatywne zagrywki, mogące być sprawką analityka. Jednak co by nie było pracę analityka jest nam jeszcze ciężej ocenić, niż tę wykonywaną przez trenera. „Kubik” mówi, że w Virtus.pro pracuje mu się naprawdę dobrze, jednak wciąż jest na okresie testowym. Chociaż patrząc na to, że rosyjska organizacja zdecydowała się wysłać go do Londynu, możemy być prawie pewni, że zagrzeje miejsce w składzie na dłużej. Cieszy również fakt, że ma on spore wsparcie społeczności, która przyjęła bardzo ciepło informację o tym, że VP wzięło go na okres próbny. Najbliższe miesiące zweryfikują to, czy był trafnym wyborem, jednak dotychczasowe obserwacje tylko utwierdzają nas w przekonaniu, że powinien zostać z Virtusami na dłużej.
Jak sami widzicie, skład jest w ciągłej przebudowie, która może zakończyć się już w najbliższych dniach. Skąd taki wniosek? Piotr „Morelz” Taterka zmienił zdjęcie profilowe na Steamie na niedźwiedzia na pomarańczowym fioletowym tle. A tak na serio, to wszystkie znaki na niebie, ziemi i w mediach społecznościowych wskazują Piotra jako następcę „byali’ego” i wydaje się to być najrozsądniejszą decyzją, którą może podjąć rosyjska organizacja. Póki co nie pozostaje nam nic innego jak czekać, aż Virtus.pro wróci silniejsze. Jednak tym razem nie są to słowa rzucane na wiatr czy uszczypliwy tekst z ust anty-fana VP. Są to słowa, w które można mocno wierzyć mając na uwadze sytuację w jakiej znaleźli się Polacy i potencjał który drzemie w tym składzie. Potencjał, który wystarczy uwolnić, tylko trzeba wiedzieć jak…