Copyright: Facebook Aristocracy

Tym razem niespodzianki nie było, niestety. Astralis dość pewnie pokonuje Aristocracy, co jednak nie oznacza, że Polacy zagrali fatalnie.

Najbardziej prestiżowa liga świata oznacza brak słabych drużyn. Przekonało się o tym na własnej skórze Aristocracy, które w swoim pierwszym meczu mierzyło się z najlepszą ekipą według rankingu HLTV – Astralis. Pierwszą mapą tego spotkania było Vertigo, na którym od samego początku widzieliśmy dominację zespołu z Danii. W pewnym momencie na tablicy widniał wynik 9:0 dla Astralis. Patrząc na styl gry przeciwników Polaków, poważnie obawiałem się o to, że nasi rodacy nie będą w stanie wygrać nawet paru rund. Na szczęście pod koniec pierwszej, jak i drugiej połowy Aristocracy zdołało zdobyć kilka punktów, przez co uniknęli sporej kompromitacji. Niestety „kilka rund” to zdecydowanie za mało, żeby chociaż nawiązać walkę z numerem jeden rankingu HLTV. Ostatecznie Vertigo zakończyło się wynikiem 16:9 na niekorzyść Polaków.

Po krótkiej przerwie walka przeniosła się na mapę wybraną przez Astralis – de_nuke. Tutaj widzieliśmy już znacznie bardziej wyrównaną potyczkę. Ewidentnie widać, że Duńczycy nie grają tej mapy na takim poziomie co kiedyś. Co ciekawe, Aristocracy przez moment miało dwupunktową przewagę (11:9) i zdawać by się mogło, że są na dobrej drodze do przypisania tej potyczki. Wtedy jednak Astralis postanowiło zakasać rękawy i udowodnić, że nie bez powodu są nazywani najlepszymi na świecie. Nagle wynik zaczął się dramatycznie odwracać, a Polacy nie byli w stanie zatrzymać rozpędzonych Duńczyków. Przegrali 12:16, a w mapach 2:0. Nie można jednak powiedzieć, że był to zły mecz w ich wykonaniu. Przez pewne momenty nawiązywali bardzo wyrównaną walkę, a wręcz grali, jak równy z równym. Teraz (a przynajmniej w grupie) powinno być tylko łatwiej!