Za nami pierwsze mecze finałów Esports Championships Series Season 5. Mecze wygrane przez Duńczyków oraz Amerykanów, ale spotkania bardzo wyrównane.
ECS Season 5: Pierwsze spotkania finałów za nami, kto okazał się być lepszy?
Duńczycy powracają do meczu i zwyciężają.
W pierwszym pojedynku duńskie Astralis zagrało przeciwko amerykańskiemu zespołowi Cloud9. O ile w pierwszej połowie zdecydowana dominacja ze strony drużyny Tarika „Tarik” Celika i wygrana 12:3, to w drugiej połowie wszystko się zmieniło i to zespół prowadzony przez Lucasa „Gla1ve” Rossandera odwrócił losy tego widowiska na swoją korzyść i powracał do meczu. To się opłaciło, ponieważ już po chwili wspomniany zespół był bliski tego, aby zremisować, co też się stało, a następnie w końcówce meczu okazał się być lepszy, wygrywając tym samym mapę Inferno wynikiem 16:13.
Astralis | de_inferno 16:13
| Cloud9 |
16 | 13 |
Amerykanie lepsi od Szwedów: Team Liquid pokonuje Fnatic w drugim meczu.
W drugim meczu doszło do spotkania amerykańsko-szwedzkiego. Na początku mogło się wydawać, że to właśnie szwedzka formacja okaże się być lepsza, ale nie do końca. Pierwsza połowa to zdecydowana dominacja (tak jak w przypadku pierwszego spotkania) Amerykanów i nawet taki sam wynik bo 12:3. W drugiej połowie zespół Jespera „JW” Wecksella powracał do meczu, ale ten powrót to wygranie 11 rund, natomiast drużyna Liquid okazała się być lepsza i wygrała wynikiem 16:14.
Team Liquid | de_cache 16:14
| Fnatic |
16 | 14 |