Copyright: ESL | Adela Sznajder

Kolejny dzień zmagań dla drużyny Virtus.Pro zakończył się po wielu emocjonujących akcjach, jednak rodacy nie zdobyli punktów.

Pierwsze spotkanie w lidze ESEA MDL rozgrywane było przeciwko Valiance. Ekipa znajdująca się w połowie tabeli potrafi stwarzać zagrożenie nawet dla lepszych od siebie zespołów. Polacy nie mogli zatem bagatelizować swojego oponenta, który od samego początku wysoko zawiesił poprzeczkę. Pierwsza połowa (którą VP rozpoczęło po stronie broniącej) pomimo całkiem wyrównanego przebiegu lepiej potoczyła się dla graczy Valiance. Po zmianie stron znów zobaczyliśmy dobry start ze strony europejskiego miksu, a Virtus.Pro pomimo starannie przygotowanych taktyk nie było w stanie nawiązać kontaktu. Finalnie mapa zakończyła się wynikiem 16:12, a Polacy mogli po krótkiej przerwie przenieść się do kolejnego spotkania.

Ta sama liga, inna mapa – tym razem na de_cache VP zmierzyło się z Uruguay. „Niedźwiedzie” rozpoczęły od pięciu rund wygranych z rzędu. Przemyślane zagrania pozwoliły na odskoczenie rywalowi, jednak ten odpowiedział tym samym – po chwili na tablicy wyników widniał remis. Wynik po stronie atakującej dla rodaków nie był najlepszy – 7 oczek to przeciętna zdobycz dla terrorystów. Po zmianie stron gracze Uruguay rozegrali bardzo dobrą „pistoletówkę” nie dając szans przeciwnikowi.  Po kilku chwilach byliśmy jednak świadkami ciągu niezwykle chaotycznych rund. Po tym, gdy „Snatchie” rozbroił bombę pomimo trzech żywych rywali przyszedł czas na dynamiczne wejścia – najpierw bombsite B, następnie A. Szybkie wymiany, w których ciężko było znaleźć orientację dały VP cenne punkty. Końcówka spotkania to jednak dominacja Uruguay, które ostatecznie doprowadza do wyniku 16:11.